Jak już pisałem wcześniej, w zeszłym tygodniu mnie olśniło. W końcu po 4 tygodniach mnie olśniło...
Na podstawie mapy bardzo łatwo ustalić w Wellington kierunki świata. Poza tym na Mount Victoria, na Wakefield Look-out jest róża wiatrów, więc wszystko można sobie sprawdzić. Poza tym parę razy wracając wieczorem do domu, widziałem Krzyż Południa (albo tak mi się przynajmniej wydawało). I wszystko było jasne - każdy mógł się łatwo zorientować, gdzie jest południe, a gdzie północ.
Tylko jedna rzecz nie dawała mi spokoju. Słońce wstawało na wschodzie i zachodziło na zachodzie - wszystko ok. Jedyny problem polegał na tym, że słońce w południe było na północy. Już zacząłem się zastanawiać, czy ten gwiazdozbiór, który widziałem, to na pewno był Krzyż Południa...
Ale w końcu mnie olśniło. Zajęło mi to trochę czasu (wstyd się przyznać). Polska jest położona na północ od Zwrotnika Raka, więc u nas słońce w południe jest na południu. Nowa Zelandia jest na południe od Zwrotnika Koziorożca, więc słońce góruje na północy. I wszystko jasne :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz