Charakteryzują się długimi skocznymi kończynami tylnymi i wyraźnie pionową postawą. Występują w Australii, Tasmanii, Nowej Gwinei, Nowej Zelandii [parę sztuk...] i okolicznych wyspach.
Jak głosi legenda, nazwa pochodzi od słów z języka Aborygenów, a oznaczają "Nie rozumiem cię". Zgodnie z tą legendą kapitan James Cook i badacz natury sir Joseph Banks podczas badania terenów Australii napotkali na dziwne zwierzę. Chcąc dowiedzieć się nazwy tego stworzenia zapytali mieszkańca tamtych ziem: "Co to za zwierzę?". Tubylec odpowiedział "Kangaroo" czyli "Nie rozumiem cię". Tę odpowiedź kapitan Cook wziął za nazwę.
W tej firmie, w której pracuję, mamy taką niepisaną zasadę, że jeżeli w danym miesiącu uda nam się przekroczyć wpływy ze sprzedaży z tego samego miesiąca poprzedniego roku, to Glenn zaprasza nas na lunch. Zwykle to była jakaś pizza czy inny take-away z dostawą do biura. Ale w zeszłym tygodniu Glenn się szarpnął i zaprosił nas do The Skyline - w miarę elegancka restauracja, tuż obok górnej stacji cable car. Bardzo przyjemnie. I bardzo drogo. Ale przecież szef wybiera knajpę, firma stawia, co będę narzekał :) Długo nie mogłem się zdecydować: zamówić Caesar Salad (sałatka - kurczak, warzywka itd.) czy może Tibil Chicken (kurczak zapiekany z serem pleśniowym). Ale w końcu wybrałem. Coś zupełnie innego. Za $28 (!) dostałem porcję warzyw - ziemniaki, marchewka, kumara (i chyba coś jeszcze) oraz 5 plasterków lekko podsmażonego mięska, takie małe befsztyki. Glenn powiedział, że powinno smakować jak mięso z jelenia (jelenina?? czy po prostu dziczyzna?). W życiu nie jadłem jelenia, więc i tak nie miałem żadnego porównania. Smakowało dość dziwnie. W sumie ciężko opisać smak. Nie było podobne do niczego, co jadłem wcześniej.
Pierwszy raz w życiu (i chyba ostatni) jadłem mięso z kangura.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz